Ostatnie kilka dni – expose i to co po nim politycznie nastąpiło, przekonuje mnie, że Tusk naprawdę nie ma z kim przegrać. Konsekwentnie zawłaszcza szeroko rozumiane centrum, spychając opozycję z prawej i lewej strony na pozycje skrajne.
Pułapką zastawioną na prawicę jest krzyż i kibole – ani Jarosław Kaczyński ani Beata Kempa nie zauważyli, że zgrabne expose premiera znajdując 9 mld – jedynie nieco ponad 1mld pozyskuje z oszczędności – resztę z naszych kieszeni, w postaci danin publicznych. Obrona KRUS to jakoś mało na program gospodarczy opozycji. Zajmują się za to sprawą krzyża – gdzie bić się będą z Ruchem Palikota. Z sympatii dla kiboli, pomimo obrażania się i demonstracyjnego wychodzenia z sali obrad, PiS czas jakiś jeszcze będzie musiał się tłumaczyć – i to bardziej swoim wyborcom niż sejmowym interlokutorom. W obu sprawach Tusk i rząd będą kibicami, a nie stroną walki.
Nadzieja lewicy – Palikot – wytknął Gowinowi brak wykształcenia prawniczego, co ma przeszkadzać mu w wypełnianiu funkcji ministra sprawiedliwości. Nie warto przypominać, że Palikot z analogicznym wykształceniem miał zmieniać gospodarkę – nie warto bo to nie ma znaczenia. Nie trzeba być jajkiem, by zrobić jajecznicę – a często nawet z pozycji jajka jajecznicę szalenie trudno usmażyć. Liczy się to, czy minister ma faktyczną wizję swojej pracy – ministerstwa potrzebują menedżerów z silną pozycją polityczną a nie ekspertów – których sobie dobiorą. Czy Gowin ma pomysł – pokaże praktyka.
Warto zauważyć, że Palikot i ludzie partii jego imienia są jednak jak do tej pory najpracowitsi. Codziennie coś fajnego.
Znaleźli na przykład właściwy ośrodek władzy w Polsce – jest nim Opus Dei z jego przedstawicielami Gowinem, Sikorskim i Arabskim. Nie wyjaśniają, jaką to za pośrednictwem tej trójcy Opus Dei misję w Polsce zrealizuje. Chyba trzeba zaczekać na publikację „Protokołów Mędrców Opus Dei”, żeby zrozumieć co Palikot i Rozenek mają na myśli – wydawców w tym ruchu nie brakuje, więc pewnie to już niedługo.
Komentatorzy piszą o pośle Kotlińskim jako o problemie, z jakim Palikot musi się zmierzyć –ostatnie wypowiedzi jednak wskazują na to, że może być już za późno. Palikot przejął od Kotlińskiego wszystkie jego antykościelne obsesje, i zdaje się że sympatie – przyłączając się do obrony eks pułkownika SB Piotrowskiego, .Marny to sposób na budowę nowej lewicy – obrona najgorszych stron, tej bardzo starej.
Nie da się odmówić merytoryczności i zręczności retorycznej Millerowi – który swoje zdanie wypowiedział z przyzwyczajenia w sposób składny i parlamentarny. Miller wie, że zepchnięcie w skrajności skutkuje kompletną marginalizacją – ale kogo reprezentuje b. premier i jaką rolę będzie chciało mieć dla siebie SLD dowiemy się chyba dopiero na wiosnę przyszłego roku.
Tusk nie ma z kim przegrać – PiS zamknięta w narożniku nie umie wyjść z niego programem pozytywnym, przyciągającym kogokolwiek poza zadeklarowanymi, twardymi zwolennikami od lat. Ziobryści – nie pokazali jeszcze czym się mogą różnić od PiS. Nowy podmiot– Palikot – udowadnia z każdym dniem, że jest neoSamoobroną ubarwioną antykościelnymi obsesjami. SLD jest w rozsypce, PSL cieszy się, że żyje i może być przystawką…
Miałkość merytoryczna opozycji powoduje że Tusk może przegrać tylko ze sobą – ale tego akurat w tej kadencji nikt nie powinien mu życzyć.