Chwilowo eksperyment o nazwie „premier techniczny Gliński” zawieszony. Piszę, że zawieszony, bo sam kandydat coś wspomniał dziś o różnych formach kontynuowania misji.
Z każdego eksperymentu płyną jakieś wnioski. Czego dowiedzieliśmy się wczoraj i dziś?
- PiS nie ma śladowej nawet zdolności koalicyjnej. W wyniku wielomiesięcznego przygotowania pozyskali dla swojego pomysłu jedynie posłankę Wróbel. Słabo.
- Zadufanie w sobie PO i wiara, że jesteśmy na nią skazani nie ma granic. I premier i ministrowie nie byli przygotowani do merytorycznego odparcia katalogu zarzutów ze strony Kaczyńskiego et. cons. Jedynie min. Siemioniak ostrzeliwał się (nomen omen) na twitterze w sprawach obronności. Słabo
- Premier jest zmęczony i nie ma zaplecza. W wystąpieniu w odpowiedzi na uzasadnienie wniosku o wotum nieufności energii starczyło mu na kilka minut. Potem wyglądał jak Andrzej Gołota po 6 rundzie – niby jeszcze walczył, ale widać było że patrzy na zegar. Słabo
- Niedopuszczenie do głosu zgłoszonego formalnie na premiera kandydata można przypisać albo kompletnej pogardzie dla fundamentalnych zasad demokracji albo poważnej ułomności intelektualnej marszałek sejmu. Prof. Gliński nie był przechodniem chcącym się dorwać do mikrofonu – był w sposób konstytucyjny zgłoszonym kandydatem na premiera. Jeżeli jakiś zapis regulaminu sejmu w tym przeszkadzał to należało go dostosować w trybie ekspresowym do stanu, wynikającego z litery i ducha konstytucji. Skandal
- Misja Glińskiego jakkolwiek od początku miała znamiona śmieszności, była przeprowadzona zgodnie z porządkiem konstytucyjnym. To PiS stał po stronie państwa prawa, a PO zastosowała sztuczki rodem z latynoamerykańskiej dyktatury. Słabo.
- iPad czy też JarPad – ubawił mnie. Jarosław Kaczyński z iPadem w rękach wygląda równie wiarygodnie jak za sterami F-16. PR-owo niezły strzał, podkreślający blokadę demokratycznych procedur przez PO. Ogólnie – obraz kompromitujący nasz parlamentaryzm. Ale odium spada nie na prezesa PiS, ale na marszałek Kopacz. Słabo
Nie sądziłem, że ktoś może przebić śmieszność „premiera technicznego”. Niestety na jego tle rządzący wypadli marnie – broniąc się jedynie kruczkami proceduralnymi i tępą siłą większości parlamentarnej, unikając merytorycznej dyskusji. Bardzo słabo.